-Vanessa! - wrzasnęłam.
-Musimy jej pomóc! - po Ryan'ie było widać, że się boi. Widać było strach w jego oczach.
-To tamta w czarnych włosach? - spytała mnie Alex, robiąc dziwną minę - Ja bym jej nie ufała!
-Szybko, jedziemy po nią - mój brat zerwał się i szybko wszedł a swojego konia. Po chwili zorientowałam się, że wyciąga rękę do Alex.
-Ja nigdzie nie jadę, mówię, że jej nie ufam - szepnęła kobieta.
-Albo jedziesz z nami, albo zostajesz tu całkiem sama. Wybieraj - Ryan uniósł jedną brew do góry.
-T-to ja...może pojadę na koniu Seleny, a wy razem na jednym...
-Czyżby wielka Alex też mi nie ufała? - powiedział Ryan lekko przekrzywiając głowę - Wskakuj Sel!
Podał mi rękę, a szybko wskoczyłam na jego konia. Mocno przytrzymałam się mojego brata, żeby nie spaść.
Alex już też była gotowa. Ruszyliśmy w drogę.
-----------
-Zostawcie mnie! -krzyczała zapłakana Vanessa do kilkunastu rycerzy, którzy mieli przy sobię niebezpieczną broń i w każdej chwili mogli coś zrobić Van.
-Oddajcie mi mojego brata! - wrzasnęła.
-Gadaj,dlaczego uciekłaś z zamku Lucas'a! - wykrzyknął jeden z rycerzy - Zresztą - kiwnął głową- nie czas na wyjaśnienia. I tak nnic nie powiesz.
Nagle w oddali Vanessa usłyszała tupot kopyt. To jakby jeden...nie, dwa konie!
Vanessa pomyślała z nadzieją, że to Selena i tajemnicza kobieta się zjawią, ale zamiast nich spotrzegła mężczyznę w czarnych włosach i nieziemskich oczach. Ryan!
Vanessa podbiegła do niego, a zaraz po tym, jak chłopak zszedł z konia, rzuciła mu się na szyję.
-Wróciłeś po mnie! - wykrzyknęła z radością w głosie.
-Halo, też tu jesteśmy! - uśmiechnęłam się.
-Selena? Jesteś! - przytuliłyśmy się.
-Gdzie... Justin?- spytałam cicho.
-Zabrali go! - głos Van spoważniał.
-Co? Jak to go zabrali?! Ryan, jedziemy!
-Czekaj - zatrzymał mnie mój brat - Mamy towarzystwo - wskazał na kilkunastu rycerzy.
-Właśnie, myśleliśmy, że już o nas zapomnieliście - uśmiechnął się szeroko jeden z rycerzy.
-Zostawcie nas w spokoju! -podeszłam bliżej - Wam się już nie znudziło?! Ciągle za nami łazicie!
-Selena...- próbował przerwać mi Ryan.
-Mam już tego dosyć! Jestem zmęczona! Chcę żyć tak jak dawniej! Mieć mamę, tatę, najlepszych przyjaciół i brata! Proszę was! Rozumiecie?! Z-O-S-T-A-W-C-I-E NAS!
-Selena! - krzyknął Ryan szarpiąc mnie za rękaw podartej sukienki - Zwariowałaś?
- Ja...ja...nie wiem co się stało. Widocznie mnie trochę poniosło - na chwilę zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam przede mną stał wieli, umięśniony rycerz.
-Pójdziesz z nami panienko.
-Zostaw ją!
Coś, a raczej ktoś mnie mocno popchnął na ziemię. Odwróciłam się i zauważyłam walczącego na miecze mężczyznę. Był uzbrojony i...taki przystojny...
-Justin!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz