Kiedy wypowiedziałam jego imię, Justin i Van spojrzeli na siebie. Chłopak, który przede mną stał zrobił dziwną minę.
-O co ci chodzi? I skąd znasz moje imię, co? W ogóle o czym my tutaj gadamy! W tej chwili z powrotem do pałacu!
Nie mogłam w to uwierzyć. Mój brat...on...był po stronie Lucas'a! Musiałam coś zrobić... Widziałam, że chłopak szybkim krokiem oddalał się od nas.
-Szkoda, że mnie nie rozpoznałeś, braciszku - odezwałam się, a -najprawdopodobniej mój brat - momentalnie się zatrzymał. Podeszłam do niego bliżej- Nie możesz uwierzyć, co?
-Se...Selena? - wydusił.
-Brawo! Znasz moje imię!-zaklaskałam - Możesz mi wyjaśnić, co to ma znaczyć?! Dlaczego jesteś po stronie Lucas'a, co?! Jak możesz? - wykrzyczałam mu to w twarz.
-Nie twoja sprawa - warknął Ryan.
-Nie zdajesz sobie sprawy ile cię szukałam! A właściwie, szukaliśmy - tu spojrzałam na Justina i Van- A ty po prostu...ugh! Widzę cię pierwszy raz w życiu, a już zdążyłam cię znienawidzić!
-Skoro mnie tak bardzo nienawidzisz, to po co mnie w ogóle szukałaś?
-Bo pomimo tego jesteś moim bratem i nadal cię kocham.
-------------------------------------
-Dlaczego? Dlaczego nasze życie nie wygląda inaczej? Ryan nie żyje, pewnie Selena też...Bóg wie co się stało z Ashley... - Ellen Russo nie mogła powstrzymać płaczu.
Razem ze swoim mężem siedzieli zamknięci w lochu. Oboje myśleli, że zostali sami. Byli pewni, że Lucas już wygrał. Nie ma co walczyć. Po co, skoro i tak przegrają? Nie wiedzieli co robić.
-Selena jest duża, jestem przekonany, że żyje - powiedział jej mąż - O ile Lucas jej nie dorwał... - zawiesił głos, bo w tym samym momencie Ellen wybuchnęła płaczem.
--------------------------------------
-Ko..kochasz mnie? - spytał oszołomiony Ryan.
-Och, oczywiście! Jesteśmy rodzeństwem, ale nie potrafię cię zrozumieć - posmutniałam - Ashley nie żyje, a rodzice....sama już nie wiem....Ale to wszystko wina Lucas'a! A ty jesteś po jego stronie!
- On mnie kiedyś przygarnął. Nie wiedziałem kim on jest - Ryan usiadł na ławce, a ja obok niego.
-Chcesz powiedzieć, że te wszystkie lata spędziłeś u Lucas'a? To potwór... - przełknęłam ślinę.
- Traktowałem go jak ojca. Widzisz, kiedy podrosłem, powiedział mi, że bardzo kiedyś chciał mieć syna.
Zwiesiłam głowę na dół.
Nie zrobiło mi się żal Lucas'a. Nienawidziłam go i zawsze będę. Był, jest i zawsze będzie potworem, nie człowiekiem.
-Postaraj się mnie zrozumieć. Nie miałem pojęcia, że coś planuje na naszą rodzinę.
-Czyli...nam nie pomożesz? - wskazałam na Justina i Van, stojących obok.
-Pomogę - uśmiechnął się mój brat.
Oboje wstaliśmy z ławki. Nagle Ryan mnie przytulił. Nie spodziewałam się tego. Ja również mocno go przytuliłam.
-Selena....
-Tak?
-Wiesz co? Ja też cię kocham.
AWW JAK SŁODKO NA KOŃCU DAJ NN :)
OdpowiedzUsuń