czwartek, 10 kwietnia 2014

Rozdział 12

Cała nasza czwórka stała nieruchomo. Ja, Justin i Van byliśmy przerażeni, bo po pierwsze: to był L-U-C-A-S, a po drugie: miał przy sobie broń. Grrr, nawet nie chciałam o tym myśleć!
Lucas zmrużył oczy,a wzrok przeniósł na Ryan'a.
- Wszystko wyjaśnię - powiedział mój brat, podchodząc do niego bliżej.
Czyli to ten moment. Ryan powie całą prawdę?! Błagam, myślałam, że jest rozsądny! Cała się trzęsłam. Jeżeli Lucas się o tym dowie, to po nas. Po prostu koniec. Justin złapał mnie za rękę i szepnął: "Wszystko będzie dobrze". Ryan, błagam...
- Mam ich pod kontrolą, próbowali uciec, ale ich w ostatnim momencie zatrzymałem - wyjaśnił Ryan.
Och, więc to tyle! Dobrze, że Lucas nie wie o naszych tajemnicach, ale teraz możemy dostać poważną karę za próbę ucieczki.
-Wracać do lochu, w tej chwili! - warknął Lucas. Podszedł do mnie. Serce zaczęło mi szybciej walić.
Lucas złapał mnie za ramię i mocno szarpnął.
-Jeżeli jeszcze raz...-zaczął.
Nie musiał kończyć. Jeżeli jeszcze raz spróbujemy uciec, to po nas. Wszystko jasne. Czyli nigdy nie wydostaniemy się z tego przeklętego lochu? Nie tak miało być. Miałam tylko znaleźć Ryan'a  i wrócić razem z nim do rodziców. A jak jest teraz? Zginęła jedna z najwspanialszych osób w moim życiu, rodzice są raczej gdzieś zamknięci, a ja, Justin (mój chłopak!)  i Van siedzimy w lochu i chyba nigdy już stąd nie wyjdziemy. A Ryan? Miał pomóc. A teraz, dokładnie w tym momencie znowu siedzimy w tym małym, ciasnym miejscu. Ugh.
-Świetnie, co teraz? - spytała Vanessa.
Wzruszyłam ramionami. Spojrzałam na Justina. Nie wiem,czy się nie pośpieszyliśmy. Niby znam się tak krótko, ale on jest we mnie zakochany, tak jak ja w nim. Ale wydaje mi się, że lepiej nam się układało, kiedy byliśmy przyjaciółmi. Nie wiem co robić...
Nagle usłyszeliśmy skrzypienie otwierających się drzwi. Zamarliśmy. Ale to był na szczęście Ryan. Ciekawe co by było, kiedy to był... Och, cicho Selena!
-Cześć - powiedział - Chcę wam pomóc. Naprawdę. Mam plan, jak możemy się stąd wydostać.
-Zaraz, ty też? - spytałam zdziwiona.
To było trochę dziwne. Przecież spędził tyle lat z Lucas'em... To było jak opuszczenie kogoś bardzo bliskiego na zawsze. Ja nie opuściłam rodziców. Wierzę, że ich znajdę. Nie dałabym rady bez nich. Byli ze mną zawsze. Dawali mi powody do uśmiechu, pocieszali, wspierali, pomagali. Tacy jakby najlepsi przyjaciele. Można było im zaufać.
Więc? Może nam się udać? Ryan ma plan. Wydostaniemy się stąd. Mam nadzieję.
-Tak, ja też - uśmiechnął się.
Odwzajemniłam uśmiech. Dobrze mieć brata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz