Minęła jeszcze godzina zanim wszystko jeszcze raz omówiliśmy. Nie
wiem, czy byłam do końca przekonana co do tego naszego planu. Ale coś
czułam, że to nasze jedyne wyjście. W przeciwnym razie zostaniemy tu na
zawsze.Później zaczęło się ściemniać. Ja, Justin i Van
czekaliśmy, aż Lucas i inni pójdą spać. Ryan przecież nie mógł tu z nami
siedzieć godzinami. Aż w końcu. Nadeszła noc i usłyszeliśmy ciche
pukanie do drzwi. To Ryan.
-Już? - spytała Vanessa.
-Już - odpowiedział mój brat.
Naszym zadaniem była ponowna ucieczka przez...okno. Dokładnie tak jak za pierwszym razem. Po cichu otworzyła szklane drzwiczki i poprosiłam Justina o linę.
Po dziesięciu minutach nasza trójka już była na dole. Musieliśmy się spieszyć, jeszcze ktoś by nas zauważył. Przypomniałam sobie słowa Lucas'a: "Jeżeli jeszcze raz..." .Wolałam o nich nie myśleć. Rzuciliśmy się w stronę gęstego lasu.
-A jeśli... Ryan nas okłamał? - szepnęła Vanessa.
Zmarszczyłam brwi.
-Dlaczego miałby nas okłamywać?
-No wiesz... on już tyle lat jest związany z Lucas'em....To jakby jego ojciec.
Przełknęłam ślinę. Odwróciłam wzrok i przemyślałam to wszystko.
-Nie - odparłam - On by mnie...nas nie okłamał! Kiedy mówił, że chce nam pomóc, widać było, że naprawdę tego pragnie. Ja...jestem pewna, że on wie, że Lucas jest złym człowiekiem i będzie również chciał od niego uciec... - ostatnie zdanie powiedziałam niepewnie. Łzy napłynęły mi do oczu. Justin chyba zauważył mój smutek.
-Hej - szepnął - wszystko będzie dobrze, nie martw się. Masz rację, Ryan z pewnością mówił prawdę i wszyscy razem stąd uciekniemy - wziął mnie za rękę i pocałował w policzek.
-Obiecujesz? - załkałam.
-Obiecuję.
Nasza wędrówka trwała pół godziny. Staraliśmy się iść szybkim tempem, jednak musieliśmy uważać, żeby potem dogonił nas potem Ryan. Według naszego planu, już powinien wyruszać z innymi żołnierzami na poszukiwania naszej trójki.
Zaczęło się robić coraz zimniej. Mimo że miałam długą sukienkę i długie rękawy, wiatr wiał mi prosto w twarz. Co chwilę miałam dreszcze. Powiadomiłam o tym Justina. Zauważyłam, że wyciąga coś z plecaka. Zobaczyłam, że trzyma w ręku...coś...czarnego?
-Co to jest? - spytałam.
-Kominiarka - uśmiechnął się - Nie będzie ci zimno!
Podał mi jeszcze swój szary sweter, a sam założył kurtkę, a zaraz po niej kaptur na głowę. Vanessa również doczepiła kaptur do swojej bluzy.
"Gdzie jest Ryan?", zastanawiałam się. Już powinien tu być!
Rozejrzałam się.
Nie ma go.
--------------
Cześć kochani!
Mamy 14 rozdział! Tak cię cieszę, serio :)
Teraz tak naprawdę nie wiadomo, czy Ryan jest oszustem, kłamcą...a może coś się stało? Tego dowiecie się w kolejnym rozdziale :*
Prosiłabym o komentarze, ważne dla mnie jest, co sądzicie o moim opowiadaniu :))
Pozdrawiam xx
<3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz