niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 8

Serce waliło mi jak oszalałe.
- Lucas - wyszeptałam.
Stałam twarzą w twarz z moim (i moich rodziców) najgorszym wrogiem. Przecież on zawsze był gotowy na to, żeby zabić mnie i całą moją rodzinę. Przez te wszystkie lata rodzice chronili mnie przed nim. A teraz? W każdej chwili może wyciągnąć nóż i... Próbowałam się wyrwać, ale on tak mocno trzymał mnie za ramię, że każdy mój ruch powodował ból.
- Gdz-gdzie moi ro-rodzice - ledwo mówiłam ze strachu. Lucas szeroko się uśmiechnął i powiedział:
-Och,  kochanie... O nich nie musisz się martwić...
Wiedziałam, że ich zabrał. Z pewnością ich zabije, a ja nie mogę do tego dopuścić! Zaraz...
-A Ashley? Moja ciotka?! - spytałam, tym razem głośno krzycząc.
- Myślę, że jej już więcej nie spotkasz...
Czułam, że moje serce biło coraz wolniej, oczy mi się zamknęły, zakręciło mi się w głowie i...

--------------------------

-Selena! Selena! Powiedz coś błagam! - usłyszałam męski głos.
Zaczęłam się powoli podnosić z pozycji leżącej.
-Dzięki Bogu - spojrzałam w stronę mężczyzny siedzącego obok mnie.
-Ju..Justin? - zapytałam drżącym głosem i rzuciłam mu się na szyję - Gdzie my...
-Zamknął nas - odpowiedział chłopak.
-Nie... nie nie nie nie- powtarzałam. A Vanessa?
- Zabrał ją! My...musimy ją odszukać - widać było, że w oczach Justina pojawiły się łzy.
Usłyszeliśmy, że ktoś otworzył drzwi.
-Właź - rozkazał jakiś facet.
-Ja...
-Właź powiedziałem! - ten ktoś rzucił Vanessą i zatrzasnął za nią drzwi.
-Justin! Selena! Myślałam, że nigdy was już nie zobaczę! - krzyknęła zapłakana i rzuciła się na nas.
- Co oni ci robili? - zapytał Justin.
-Pytali o różne rzeczy...
-Vanessa, powiesz czy nie? - dopytywał się jej starszy brat.
-Kim jesteśmy, dlaczego pomagamy Selenie i takie tam...Seleno, bardzo mi przykro z powodu twojej cioci...- dziewczyna posmutniała.
Zawiesiłam głowę na dół, a w moich oczach pojawiły się łzy.
Dlaczego Ashley? Była najwspanialszą ciocią na świecie. A ja jej już nie zobaczę!
-A co z twoimi rodzicami? - spytał Justin - I bratem?
-Nie wiem- wzruszyłam ramionami - Nie mam pojęcia co robić. Rodziców pewnie zabrał gdzieś do siebie, a teraz ich więzi... Nie wiem co robić. A Ryan? Nie wiem, czy w ogóle żyje. Przecież Lucas mógł go zabić...
Minęło kilka minut ciszy. Każdy z nas zastanawiał się jaki mamy plan. Przecież najpierw musimy się jakoś stąd wydostać. Nie możemy tu tkwić całe życie.
-Przykro mi, że was to spotkało... - szepnęłam Justinowi na ucho.
-Nie przejmuj się - złapał moją rękę, a moje serce zaczęło bić szybciej - Pomożemy ci! Nie zostawimy cię - uśmiechnął się.
Odwzajemniłam uśmiech. Vanessa usiadła obok nas, kładąc Justinowi głowę na ramieniu.
-Musimy uważać...Na Lucasa - powiedziała dziewczyna - On jest naprawdę niebezpieczny!
Wstałam z łóżka i podeszłam do okna wpatrując się w przestrzeń.
-Przysięgam - zaczęłam - zabiję cię Lucas'ie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz